Witajcie.
Teraz dopiero zaczynam wakacje, ponieważ skończyłam pracę. Nadrobię wszystkie zaległości w książkach i na Waszych blogach. Jutro tylko obawiam się, że będę niedysponowana, ponieważ idę na wycinanie ósemki, niby to tylko zabieg, ale mam ją ulokowaną dość blisko nerwu i cały czas będę się o to stresować.
Dzisiaj o produkcie, który uratował moje dłonie po totalnym przesuszeniu. Nie wiem dokładnie od czego to przesuszenie. Ostatnio kupiliśmy pieska i normalnym jest to, że przy zwierzakach częściej myje się ręce, ale nie jestem przekonana, że to od samej wody.
Tak wyglądały moje dłonie, ale najgorzej było pomiędzy palcami. Skóra była przesuszona na wiór, a balsamy do dłoni Pat&Rub nie dawały sobie rady.
Od producenta:
Idealny do suchej i popękanej skóry dłoni. Masło Shea, olejek migdałowy oraz prowitamina B5, głęboko odżywiają skórę rąk, przywracając jej elastyczność i gładkość. Nie klei się i szybko się wchłania. Posiada aksamitną konsystencję oraz przyjemny zapach.
Moja opinia:
Od razu na wstępnie uprzedzam, że ten krem to praktycznie same ochy i achy, mam nadzieję, że nie będziecie mały mnie dość :)
Krem znajduje się w standardowej tubce z miękkiego plastiku. Co najbardziej przykuwa w opakowaniu to zdecydowanie jego design. Mi te wzorki bardzo się podobają i zdecydowanie tubka dobrze się prezentuje zarówno na półce jak i w torebce.
Produkt ma bardzo przyjemny zapach, taki delikatny i subtelny. Tego mi brakowało w kremach pani Rusin, które zapachem do mnie nie przemawiają (wiem, jestem odmieńcem). Konsysencja też na plus, dość gęsta, ale bezproblemowo się rozprowadza, a sam krem szybko się wchłania, dlatego towarzyszy mi przy jeździe samochodem, ponieważ wiem, że jak wsiądę i posmaruję nim ręce to zanim odpalę samochód i ruszę krem już będzie wchłonięty.
Działanie ma po prostu fantastyczne! Dwa dni i po suchych skórkach ani śladu i od kiedy go używam nie powróciły. Ręce są w dobrej formie, bardzo dobrze wyglądają, są dobrze nawilżone. Całe szczęście nie pozostawia na dłoniach tłustego filmu. Dłonie są gładziutkie, a używanie kremu to sama przyjemność. Ciężko mi stwierdzić jak z jego wydajnością, ale o tym napiszę kiedy znajdzie się w denku.
Jeśli chodzi o skład to mamy w nim praktycznie same dobroci, zaraz po wodzie jest masło Shea, olejek migdałowy, sok aloesowy, olejek jojoba, prowitamina B5, olejek sojowy, olejek słonecznikowy, masło mango, pantenol. Nie zawiera olejów mineralnych, silikonów, glikolu propylenowego, PCM, parabenów, etanoloaminy i ftalanów.
Niestety jego cena zwala mnie z nóg, bo kosztuje 59,90 zł/ 75 ml w Sephorze. Nie żałuję ani złotówki, którą na niego wydałam. Obawiam się, że normalnie nie będę mogła sobie na niego pozwolić, ponieważ teraz pieniądze dostałam od taty, który zlitował się na widok moich rąk.
Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was tym kremem. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą marką i mam nadzieję, że nie ostatnie.
A teraz uciekam, buziaki! :*
Dobrze, że krem pomógł :)
OdpowiedzUsuńOjeeej :( Widać, że dłonie potrzebowały nawilżenia.. Ale dobrze, że krem pomógł :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie mam takich problemów, bo łapki regularnie kremuję :)
wtedy też je regularnie kremowałam, a mimo tego zrobiło mi się coś takiego ;/ ale cieszę się, że mam to za sobą :)
Usuńnie słyszałam wcześniej o tym kremie, moje dłonie jak na razie nie potrzebują go, bo inne kremy są skuteczne :)
OdpowiedzUsuńniestety nie miałam tyle szczęścia i inne kremy mi nie pomagały ;/
Usuńto dobrze,że go znalazłaś ;-) a ja zapamiętam w razie czego na przyszłość ;)
UsuńNie słyszałam o nim.. kusisz i to bardzo ;)
OdpowiedzUsuńz tego co mówiła konsultantka to jest jakaś nowość :)
UsuńCena nieco szokuje, ale jak fajny produkt to można zaszaleć. Ja mam suche dłonie, ale smaruję je kremem tak często, że nie mają szansy się poważnie przesuszyć:)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne, też mam często bardzo przesuszone dłonie :/
OdpowiedzUsuńWidać na zdjęciu, mocno ci się przesuszyły. Musisz o nie dbać, bo zbliżająca się jesień to trudny okres dla dłoni:). Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń