piątek, 13 czerwca 2014

The Body Shop, korektor w sztyfcie.

Witajcie moje drogie :)
W końcu przyszedł weekend po naprawdę męczącym tygodniu, chociaż następny nie zapowiada się lepiej. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko dane mi będzie odpocząć.

Dzisiaj opowiem Wam o korektorze, który niestety mnie zawiódł. Coś ostatnio nie mogę trafić na dobry korektor, jaki polecacie?


Z tego co pamiętam korektor był w całości zapakowany w folię, dzięki czemu mamy pewność, że nikt nie ruszał wcześniej naszego produktu. Opakowanie wygląda bardzo ładnie, ale jest jego bardzo duży minus, bo odbijają się na nim nasze odciski palców, jeśli np. wcześniej nakładałyśmy podkład palcami.


Jak widać jest podzielony na dwie części. Ta w środku ma za zadanie nawilżać skórę pod oczami czego absolutnie nie zauważyłam. Trzeba uważać, żeby nie nakładać go od razu na krem pod oczy, bo ślizga się po całej skórze, a jeśli macie tłuste powieki to również się nie sprawdzi, bo się zroluje. To już minus za konsystencję. Chociaż pod oczy przyjemnie i łatwo się go nakłada. Jednak najlepiej go przypudrować.


Ma bardzo, bardzo żółty odcień, więc trzeba uważać na niego, aby nie zrobić sobie plam co jest naprawdę wielce prawdopodobne. Naprawdę się trzeba napracować, żeby dobrze wyglądał z podkładem i dokładnie go wklepać i rozetrzeć granice między korektorem a podkładem.


Jego wydajność mnie nie powala, ponieważ używam go 2 miesiące, a widzę już naprawdę spore zużycie. Skończy się pewnie szybciej niż myślę.


Najważniejsza rzecz, czyli krycie i trwałość. Na początku używałam go kiedy byłam wypoczęta i nie wychodziłam na bardzo długo z domu. Wtedy sprawdzał się bardzo dobrze, krył przyzwoicie, trzymał się. Nie miałam mu nic do zarzucenia. Teraz kiedy mam bardzo dużo nauki oraz innych rzeczy na głowie, wstaję wcześnie, długo nie ma mnie w domu, krótko śpię, to on sobie nie radzi. Krycie jest za słabe i trwałość też jest kiepska bo między 6-8 godzin.


Kosztuje 49 zł i uważam, że nie jest wart swojej ceny. Pielęgnację z TBS lubię, ale jeśli następnym razem coś mnie podkusi, żeby spojrzeć na kolorówkę to 10 razy się zastanowię za nim coś wezmę.

Buziaki kochane! :*

7 komentarzy:

  1. Hmm ja lubię bourjois healthy mix i kamuflaż Catrice. A na lekkie krycie loreal lumi magique.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy chwalą Lumi Magique, aż chyba w końcu go kupię :)

      Usuń
  2. Nie miałam jeszcze nic z kolorówki TBS. Ostatnio sama mam problem z korektorami i póki co dobrze się spisuje Lumi Magique :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna dobra opinia o Lumi Magique, chyba w końću też go kupię :)

      Usuń
    2. Kolejna dobra opinia o Lumi Magique, chyba w końću też go kupię :)

      Usuń
  3. Hmm... Szkoda, że się nie sprawdził. Odcień faktycznie żółty - no i dla mnie jeszcze za ciemny zdecydowanie

    OdpowiedzUsuń