piątek, 31 maja 2013

Zdenokwani w maju

Witajcie! ;*

Jestem trochę zabiegana, a to dlatego, że przygotowuję się do wyjazdu do Bydgoszczy na spotkanie bloggerek. Zawsze chciałam w takim spotkaniu uczestniczyć i dzięki Małgosi będę miała okazję. Niestety ze Szczecina mam wyjazd o barbarzyńskiej godzinie 04:21. Jakoś to przeżyję, a potem pojadę na jeden dzień do babci, bo pociągi mam tak ułożone, że bardziej mi się opłaca.

Dzisiaj mam dla Was denko jak pod koniec (prawie)każdego miesiąca. Tym razem jestem z siebie zadowolona, bo pozbyłam się paru produktów, które u mnie zalegały. W tym miesiącu biorę się za kremy do twarzy, bo mam ich za dużo na półce i zabierają miejsce.

Ps. Uzypełniłam notkę o lakierze Lovely - klik



To od początku:

1. Mariza żel pod prysznic o zapachu grejpfruta - miał znaleźć się we wcześniejszym denku, ale chyba musiałam go przegapić. Jak dla mnie bardzo fajny, do tego przyjemny zapach. Chętnie zapoznam się z innymi żelami tej firmy. (recenzja)
















2. Zoxiderm 150 emulsja przeciwłupieżowa do skóry - na początku był bardzo pomocy, pomógł mi się pozbyć łupieżu w nadziei, że tym razem też się sprawdzi. Niestety pomyliłam się. Nie pomógł mi pozbyć się łupieżu, ale łagodził podrażnioną skórę głowy. Był bardzo pomocny podczas matur, kiedy głowa swędziała mnie niemiłosiernie. Ale w związku z tym, że nie pomogł mi tym razem nie wrócę do niego. Recenzja pisana jeszcze w czasie kiedy sprawdzał się świetnie klik.











3. Yves Rocher peeling roślinny do ciała z pudrem z pestek moreli - zwykły przeciętniak. Trzeba było go nałożyć więcej, żeby dobrze wypeelinować ciało. Dostałam go w gratisie do jakichś zakupów i nie wrócę do niego, bo jak na takiego przeciętniaka cena ponad 30 zł to bardzo dużo. Zdecydowanie nie na moją kieszeń.















4. Yves Rocher Jardins du Monde żel pod prysznic o zapachu kawy - po wpadce z pewnym żelem YR zarzekalam się, że do nich nie wrócę, ale naczytałam się tyle dobrego na jego temat, że przy zakupach internetowych wymięklam i wylądował w moim koszyku. Zapach jest po prostu obłędny! Lepiej się pieni niż żel, który miałam poprzednio. Bardzo chętnie do niego wrócę.














5. Isana krem do krąz z 5% mocznika - naprawdę świetny krem za gorsze. Treściwy i dobrze nalwiża skórę. Ratował moj dłonie, kiedy uległy całkowitemu przesuszeniu od mydła antybakteryjnego, którym musiałam myć ręce w pracy. Polecam i na pewno się zaopatrzę jak tylko zużyję kremy, które mam.















6. Ziaja Nuno maska z zieloną glinką, cera zanieczyszczona i skłonna do wyprysków - co do działania nie jestem w stanie się wypowiedzieć, ponieważ za rzadko jej używałam. Skóra po niej była gładka i delikatnie zmatowiona. Koszuje gorsze, więc może do niej wrócę jak zużyję te, które jeszcze mam.














7. Dax Cosmetics Cashmere baza wygładzająca pod makijaż - przyjemny produkt. Buzia była po nim bardzo gładka, podkład wręcz po niej sunął. Nie wiem czy przedłużał trwałość makijażu, ponieważ stosowałam go od święta, a moje podkłady i tak mają z reguły dobrą trwałość. Nie jest to dla mnie gadżet niezbędny w makijażu, równie dobrze mogę używać krem.














8. Joanna Jedwab odżywka wygładzająca - bardzo fajna odżywka. (recenzja). Jeśli znowu zaczną mi się plątać włosy to chętnie do niej wrócę.

















9. Perfecta No problem tonik matujący - lubię ten tonik, ale chyba już raczej do niego nie wrócę. Jest wiele toników, które jeszcze chciałabym przetestować. recenzja

















10. Chusteczki Nivea - dla mnie chusteczki dla dzieci są niezastąpione jeśli chodzi o zmywanie makijażu, kiedy nie mam siły. Do tych akurat nie wrócę, bo są drogie i szczerze mówiąc średnie.





11. Paloma cukrowy peeling do stóp - jak dla mnie faworyt w ździeraniu naskórka. Odsyłam do recenzji. klik






12. BingoSpa peeling błotny do twarzy - bardzo fajny peeling. Z chęcią do niego wrócę, kiedy będę robić duże zamówienie na stronie Bingo. klik







Kolorówka:

13. Wibo brązowy Eyeliner - bardzo polubiłam i z chęcią do niego wrócę. Służył mi do delikatnego dziennego makijażu.


















14. Estee Lauder - błyszczyk i tusz. Bardzo fajne produkty, zwłaszcza błyszczyk, jednak nie na moją kieszeń.






15. Lovely Wolume Booster - nie wypowiem się, bo nie zdążyłam go użyć, a wysechl mi w opakowaniu. Bubel!
16. Eveline Big Volue Lash - z tej mascary jestem zadowolona, ale mimo wszystko wolę zieloną Wibo.




17. Lovely Magic Pen - korektor, o którym zapomniałam. Wydaje mi się, że będzie już nie do użytku, bo kupiny był dość dawno. Nie kupię więcej, bo z tego co pamiętam miał kiepską trwałość.






To już wszystko. A teraz uciekam, bo mój pies już chce się chować pod wanną, bo burza się rozpętała. Masakra.

Buziaki! ;*

środa, 29 maja 2013

Niebieski piękniś

Witajcie kochane! ;*

Znowu mam zaległości w blogowaniu, ale postaram się tu być jak najczęściej. Powiem Wam, że tak mnie wciągnęły książki Zafona, że siedzę i czytam kolejną, a następna czeka sobie w kolejce. Zamówiłam jeszcze dwie najpopularniejsze "Cień wiatru" i "Gra anioła". Były na stronie Empiku za niecałe 60zł dwie, więc bardzo się opłacało :)

I ja wpadłam do Rossmanna podczas tego szału -40%, ale moje zakupy ograniczyły się do Wibo Growing Lashes i do lakieru Lovely, który chciałabym Wam dzisiaj pokazać, bo według mne jest prześliczny!


Na tym zdjęciu widać tylko delikatny shimmer. W rzeczywistości nie jest on nic, a nic nachalony. Kolor na paznokciach jest bardziej głęboki. Niestety tutaj wyszedl bardziej błękitny, a w rzeczywistości jest bardziej niebieski. Aparat zjadł kolor ;/ Schnie dość długo. Tutaj widać 3 warstwy, ale w sumie dobrze rozprowadzone i 2 warstwy starczą. Jest to lakier z numerem chyba 8. Bardzo przypadł mi do gustu. Na moich paznokaciach wytrzymał 3 dni. Jak dla mnie to wielki sukces za taką śmieszną cenę.

Co sądzicie o nowych lakierach Lovely? Osobiście, jestem zauroczona kolorami. Całe szczęście nie miałam ze sobą za dużo pieniędzy, bo capnęłabym ich ze 4.

Buziaki! ;*

niedziela, 26 maja 2013

Dermedic Hydrain Hialuro 3, serum nawadniające twarz, szyję i dekolt

Witajcie! ;*


Dzisiaj mam dla Was recenzję serum nawadniającego, które niedawno pokazywałam. Bardzo długo zastanawiałam się nad jego kupnem ze względu na cenę, ale kiedy ostatnio w SP trafiłam na promocję nie wachałam się ani chwili.


Od producenta:

Zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci
- Olej migdałowy z dużą zawartością kwasu oleinowego oraz linolowego ze szczególnie silną zdolonścią  zmiękczania naskórką i wzamcniania lipidowej bariery ochronnej skóry.

Ujędrnia i chroni przed przedwczesnym starzeniem
Witamina E wzmacnia działanie antywolnorodnikowe preparatu.

Wzmocniony, skoncentrowany system przeciwstarzeniowy
- Hialuronic acid - kwas hialuronowy - w 15% dawce powodue 57% wzrost nawilżenia skóry po 15 minutach od nałożeniu preparatu i aż 43% nawliżenie nawet po 2 godzinach działania.

Natychmiast wygładza skorę
- Velvesil tworzy delikatny jedwabisty film na skórze wygładzający drobne nierówności.


  • Do stosowania na noc i na dzień
  • Nie zatyka porów
  • Skoncentrowana ilość składników aktywnych 
  • Delikatna konsystencja doskonała pod makijaż
Zalecany do:
pielęgnacji skóry suchej u bardzo suchej w stanach mocnego przesuszenia do kuracji codziennej lub zamiennnie z kremem z serii HYDRAIN3 jako wzmocnienie pielęgnacji podstawowej.

Sposób użycia:
nanieść na twarz, szyję i dekolt równomierną warstwę preparatu i pozostawić do wchłonięcia.




Opakowanie: Wygodne, estetyczne, szklane, a przez to trochę niebezpieczne. Nie daj Boże by spadło, a taki dobry specyfik by się zmarnował. Z drugiej strony buteleczka wydaje się być z grubego szkła, więc sama nie wiem, ale mimo wszystko strach. Produkt dodatkowo opakowany w kartonik ze wszystkimi potrzebnymi informacjami.

Konsystencja: Mi przypomina leiste mleczko Nie wiem jak powinno wygladać serum, a to jest moje pierwsze w życiu więc się nie wypowiem.

Wydajność: Mimo konsystencji wydaje się być bardzo wydajny, ponieważ niewielka ilość wystarczy do pokrycia całej twarzy, a pipetka dozue odpowiednią ilość produktu.

Cena: 44.49 zł za 30 ml w SP. Ja go dorwałam w promocji za 24.99 zł, więc bardzo korzystnie.


Na początku trochę zdziwiły mnie zalecienia prodcenta co do sposobu użycia, bo jak pipetką równomiernie rozprowadzić produkt? Ja go nakładam w kilku miejscach i delikatnie rozcieram, ale nie wsmarowuję aż do wchłonięcia tylko czekam aż sam się wchłonie. Jak dla mnie jest to genialny produkt. Przede wszystkim porządnie nawilżył moją skórę. Jest killerem dla suchych skórek, które zniknęły. Nie zapycha porów. Zostawia delikatną warstwę ochronną na skórze, która jest naprawdę gładka i miła w dotyku. Trzeba trochę odczekać za min się wchłonie, dlatego moim zdaniem średnio nadaje się pod makijaż, bo rano zazwyczaj mi się spieszy i nie mam czasu na to, żeby czekać aż się wchłonie. Ale nie roluje się i makijaż dobrze się na nim rozprowadza, więc jeśli macie rano więcej czasu to polecam. Nałożony na noc zostawia skórę napiętą, rozświetloną i odżywioną. Dla mnie to serum to zdecydowany strzał w dziesiątkę! Jest wart swojej ceny.


Miałyście? Co myślicie?

Zostawiam Was jeszcze z piosenką Ellie Goulding, którą uwielbiam :)


Buziaki! *

wtorek, 21 maja 2013

Moja codzienna pielęgnacja twarzy.

Witajcie! ;*
W końcu miałam dzisiaj ostatnią maturę i mam święty spokój. Tak mi się dzisiaj nie chciało wstawać. Może dlatego, że śniło mi się jedzenie, a dokładnie Masterchef Gordon Ramsay. Pewnie dlatego, że wczoraj na TLC był maraton, a nie miałam nic innego do roboty to oglądałam.

Dzisiaj postanowiłam Wam pokazać czego obecnie używam do pielęgnacji buźki. Dużo się zmeniło od kiedy ostatnio dodawałam taki post. Minęlo dobre pół roku - klik.


A teraz po kolei, zacznę od pielęgnacji wieczornej, bo ona według mnie jest zdecydowanie najważniejsza.


Obecnie do demakijażu używam mleczka do cery mieszanej Garnier Essentials. Jest to przyzwoity produkt za w miarę niską cenę. Jestem fanką mleczek do demakijażu. Dobrze radzi sobie ze zmyciem oczu, nie zostawia ich zamglonych. Jedyne do czego mogę się przyczepić to skład. Pokażę go Wam prz denku, bo myślę, że to mleczko spokojnie zużyję.
Po zmyciu makijażu przychodzi czas na oczyszczenie. Obecie używam żelu Marion, o którym pisałam tutaj. Lubię go, ale nie widziałam go nigdzie w sklepach.


Cały czas męczę tonik z Perfecty. Lubię go, ale chyba znudził mi się już. (recenzja)
O kremie z Dermedic napiszę niedługo, ale powiem, że się nie polubiliśmy. Jest to pierwszy produkt tej firmy, którego nie polubiłam i mam nadzieję, że więcej takich wpadek nie będzie.

Rano:


Jak na razie mój ulubiony micel z Vichy, który kupiłam za 19,99 zł w SP. Naprawdę się opłacało. Jak dla mnie jest to na razie najlepszy micel jaki miałam. Doskonale zmywa resztki zanieczyszczeń. Z makijażem też radzi sobie bardzo dobrze. Lubię nim sobie rano odświeżać buzię, bo jestem za leniwa i nie mam czasu, żeby używać żelu.


Krem, o którym nie dawno pisałam. Zdecydowanie bubel. Dobrze, że go nie kupiłam, a dostałam, bo zdenerowałabym się, że wydałam na niego pieniądze. (recenzja)

A teraz o produktach, ktore używam od czasu do czasu.


Kupiłam niedawno, ale jestem mile zaskoczona. O nim też napiszę za jakiś czas, bo jeszcze nie mam dokładnie wyrobionej o nim opinii.


Dziwny produkt, który pomagał kiedy chciał. Napiszę o nim niedługo.


Jak na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo szczypała mnie po nim twarz, ale użyłam go dopiero raz. Dokładna recenzja za jakiś czas. Muszę sobie wyrobić o nim zdanie.

Miałyście coś z mojej pielęgnacji?


Idę wyjść z psem, a potem chyba sobie włączę ćwiczenia z Chodakowską.
Buziaki! ;*

niedziela, 19 maja 2013

Dziwny krem

Sama nie wierzę, że jestem tutaj drugi raz w ciągu dnia, ale może to dlatego, że nareszcie mam czas na wszystko czego dusza zapragnie. No i nareszcie mam czas na czytanie, mam przygotowany stosik książek, które na mnie czekają. A tak swoją drogą polecacie coś ciekawego do czytania? ;)


Jakiś czas temu wygrałam w konkursie Essence i dostałam produkty z serii My Skin. Pisałam już o nawilżającym kremie koloryzującym, a dzisiaj będzie o kremie intensywnie pięlęgnacyjnym.



Od producenta:

Nowy krem intensywnie nawilża skórę twarzy przez 24 godziny, odżywia i uelastycznia. ekstrakt z owoca granatu oraz bambusa dostarcza bogatych składników pielęgnacyjnych i zapobiega wysuszaniu skóry. chroni przed promieniami uvb/uva.



Krem zamknięty jest w wygodnym słoiczku. Nie pamiętam czy był zabezpieczony sreberkiem, ale znajduje się dodatkowo w kartoniku, który już wyrzuciłam.

Konsystencja dość lekka. Krem ma przyjemny zapach i jest wydajny. Jednak jeśli chodzi o działanie to w ogóle się nie popisał. Stosowałam go jako krem na dzien, Myślałam, że będzie mi jakoś pomagał a tu nic. Nie nadawał się pod makijaż, bo strasznie się rolował nawet przed nałożeniem podkładu. Do tego nie nawilżył mojej cery. Po użyciu mialam lepką skórę. Krem nie jest drogi, bo orientacyjnie kosztuje 10-15 zł, ale jak dla mnie to jest strata pieniędzy. Odradzam!

Buziaki! ;*

sobota, 18 maja 2013

Czyżby miłość do Paese?

Witajcie! ;)

Trochę mnie nie było, miałam zamiar zajerzeć wczoraj to internet odmówił posłuszeństwa, ale przyszedł sympatyczny pan z UPC i naprawił wszystko. Boni (mój piesek) oczywiście nie omieszkała go obszczekać. Ale ona tak ma, tchórzliwe z niej stworzenie.

Jeśli chodzi o matury, które prawie mam za sobą, we wtorek ostatnia, to z polskiego ustnego dostałam 60%, jak na to, że zapomniałam połowy prezentacji i improwizowałam to jestem zadowolona :)

Dzisiaj o lakierze, którym nagrodziłam się po zdanym prawku. Sama bym pewnie nie wzięla zieleni. Jakoś mnie nie przekonują, nie przepadam za nimi na paznokciach, a tu ku mojemu zaskoczeniu bardzo przypadł mi do gustu.


Jest to numer 57. Piękna, wiosenna zieleń. Kryje po dwóch warstwach. Schnie standardowo.


Dla wyjaśnienia, lakier nie bąbelkuje, to tylko woda, miałam chyba mokre ręce przy robieniu zdjeć. Lakier bardzo przypadł mi do gustu, a jego trwałość mnie powaliła. Dopiero trzeciego dnia pojawiły się delikatne przetrarcia na końcówkach. Odprysł po czterech dniach. Przy nim Essie odchodzi w cień. A do tego cena o połowę mniejsza. Na wysepce Paese zapłaciłam za niego 15,90 i to byly bardzo dobrze wydane pieniądze. Mam smaczek jeszcze na piasek z Paese. Na jednym lakierze na pewno się nie skończy!


W rzeczywistości kolor jest znacznie bardziej nasycony. Niestety lakier go zjadł ;c




Miałyście? Co sądzicie?

Buziaki! ;*

wtorek, 14 maja 2013

Bingo po raz czwarty + mały shopping

Witajcie kochane! ;*

Dzisiaj przyjde jako samochwała, bo ostatnio całkiem dobrze mi idzie. Dzisiaj zdałam w końcu egzamin na prawko! Jestem bardzo z siebie zadowolona. Miałam nogi jak z waty, kiedy wysiadłam z tego samochodu, ale emocje. Kurczę, najważniejsze, że mam to za sobą. W sobotę miałam ustną maturę z niemieckiego i poszła mi lepiej niż przypuszczałam. Dostałam 83%, z matematyki też mi bardzo dobrze poszło, przynajmniej jak liczyłam odpowiedzi. Jutro najgorsza matura, bo ustny polski.. Z niego mogę mieć i 30%, bo wiem, że i tak potrafię mówić w ojczystym języku.

Dzisiaj przyszła do mnie paczka z BingoSpa, czyli rozpoczynam kolejny etap współpracy :)


Byłam też na małych zakupach, bo stwierdziłam, że należą mi się.


Płyn mcelarny do skory naczynkowej dostałam w graisie, ale takie rzeczy się u mnie nie marnują, chyba że znajdę mu inne przeznaczenie. Lakier pokażę za parę dni.

A teraz uciekam uczyć się dalej prezentacji z polskiego,
Buziaki! ;*

czwartek, 9 maja 2013

Pierwsze ciekawe wyszukiwania przez Google


W końcu i mi trafiły się dziwne wyszukiwania. Najbardziej nie wiem o co chodzi ze sprawdzaniem płynów.. To mi się kojarzy tylko z płynami w samochodzie. No cóż.

Jutro recenzja bardzo dziwnego kremu. Nie będzie za pochlebna.

Buziaki! ;*

Piękny róż z kiepską trwałością

Witajcie kochane!

Jestem już po dwóch pierwszych maturach i muszę przyznać, że znacznie lepiej poszło mi z matematyki niż z polskiego. Wyszłam z takim dziwnym uczuciem: "ale ta matematyka była prosta, a może to było jakieś podchwytliwe?" Myślę, że ponad 70% z matematyki będę miała ;) Czyli całkiem przyzwoicie. W sobotę kolejna matura, na pewno podzielę się z Wami emocjami.

Powiem Wam, że dzisiaj tata mnie absolutnie zaskoczył, bo pojechali z moją siostrą po kominek, zapach i patyczki. Pięknie teraz pachnie u mnie w pokoju. I to ma wystarczyć na pół roku. Mam nadzieję, że zapach mi się tylko nie znudzi.

Dzisiaj przybliżę Wam lakier, który miałam przedstawić już dawno, ale zaginęła mi ładowarka do aparatu. Kiedy robiłam zakupy na YR skusiłam się na fuksjowy lakier, który dzisiaj Wam przybliżę.


Lakier zamknięty jest w ładne, zgrabnej buteleczce. Lakier ma całkiem fajny pędzelek, chociaż czasem potrafi zalać skórki. Nie smuży się, kryje czasem przy pierwszej grubszej warstwie, ale wolę położyć dwie cieńsze, bo szybciej schną. Schnie standardowo. Trzeba uważać, żeby nie podobijał się. Muszę powiedzieć, że poza pięknym kolorem nie ma w nim nic ciekawego. Szybko odpryskuje, a o pościeranych końcówkach nawet nie wspomnę. Ni jest wart swojej ceny. Zapłaciłam za niego ok. 18 zł.


Prędzej zainwestuję w Essie niż kupię ponownie, ponieważ to strata pieniędzy.

Miałyście?

Buziaki! ;*

sobota, 4 maja 2013

Kawowo - bananowo

Witajcie kochane! ;*

Dzisiaj krótko, bo zaraz muszę iść dokończyć sprzątać i wracam do nauki, bo jak mam być szczera to idzie mi strasznie leniwie.

Ostatnio szukam przepisów na koktajle. Sama nie jestem dobra w wymyślaniu czegokolwiek, ale ostatnio natknęłam się na bloga Kuchnia szeroko otwarta. Są tam naprawdę świetne przepisy, a tam znalazłam przepis na kawowy koktajl, zapraszam ;)

Polecam, koktajl jest naprawdę pożywny. Wczoraj wypiłam ok 13 dwie takie szklanki i starczyło mi do wieczora ;)
Podaję link to przepisu: klik


A Wy macie swoje ulubione przepisy na koktajle? Bardzo chętnie poczytam ;)

Buziaki! ;*

czwartek, 2 maja 2013

Czy podzielam zachwyt lakierami Essie? Chubby Chicks.

Witajcie! ;*

Nie ma mnie ostatnio za często, bo już we wtorek pierwsza matura. Muszę się przygotowywać, a przez to bloga zaniedbałam. Cieszę się, że chociaż odnalazłam aparat i mogę zrobić zdjęcia.

Obiecuję, że 22.05. wracam tak na stałe, ponieważ 21.05. mam już ostatnią maturę ;) Czasem będę wpadać, bo nie wytrzymałabym takiej długiej nieobecności.

Niedawno będąc z mamą na zakupach weszłam do SP po maseczkę do włosów (niedługo porównanie dwóch) i jakiś lakier. A że wszystkie praktycznie były w promocyjnej cenie, więc zaoszczędziłam na lakierku  Essie 9 zł ;) Kolor, który wybrałam to ładny koral o nazwie Chubby Chicks.


Lakiery Essie słyną ze świetnej jakości, krótkiego czasu schnięcia, długiej trwałości. Ja niestety mam co do tego mieszane uczucia.



Próbowałam złapać kolor, ale niestety nie udało mi się. Ten lakier jest jak kameleon. W każdym świetle wygląda inaczej. Ale generalnie jest to bardzo ładny koral.



Dla mnie ten lakier schnie standardowo. Pierwsza warstwa schnie praktycznie od razu, ale zawsze odczekuję chwilę zanim nałożę kolejną. Nakładam 3 warstwy, bo przy dwóch czasem mam wrażenie, że prześwituje. Bez topu trzyma się dość długo, bo 3-4 dni bez odprysku, podejrzewam nawet, że wytrzymałby dłużej. Ale jestem zawiedziona, że praktycznie od razu zaczął się ścierać na końcówkach! Nie wiem co mam myśleć, bo z jednej strony nie odpryskuje a z drugiej strony szybko ściera się. Jedyne co mi zostaje to kupić jeszcze jeden i porównać.

A Wy jakie macie doświadczenia z tymi lakierami?

Buziaki! ;*