środa, 18 września 2013

Pomadka Rimmel by Kate Moss nr 101

Witajcie!
Ale dzisiaj leje, nienawidzę takiej pogody. Właśnie zastanawiam się czy nie dodać jakiegoś cyklu "Przeczytane, obejrzane" na bloga. Myślę, że przydałoby się coś takiego ze strony kulturalnej, niestety nie potrafię tak opisywać książek czy filmów jakbym chciała, ale z nadmiaru czasu ostatnio naprawdę dużo obejrzałam i chciałabym się podzielić z Wami ciekawymi moim zdaniem tytułami. A Wy co sądzicie? :)


Dzisiaj mam dla Was matową pomadkę by Kate Moss. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)


Bardzo podoba mi się opakowanie tej pomadki. Jest proste, ale przez czerwony kolor przyciąga wzrok, dzięki czemu jest mi ją łatwiej wypatrzyć w torebce. Zamknięcie jest na charakterystyczny 'klik', przez co jestem pewna, że nie otworzy się sama.



Zapach jest dość specyficzny, ale przyjemny dla nosa, nie wiem za bardzo jak go opisać. Dla mnie pachnie podobnie jak krem Garnier z wyciągiem z łopianu. 


Dzięki kremowej konsystencji łatwo rozprowadza się pomadkę na ustach, które pokrywa równomiernie. Nie trzeba nie wiadomo jak bardzo machać ręką jak w przypadku pomadki YR.


Na ustach utrzymuje się gdzieś koło godziny. Przy piciu i jedzeniu znika bardzo szybko. Nie pozostawia po sobie ramek. Przy dobrze wypielęgnowanych ustach nie podkreśla skórek. Nie wysusza, ale też nie zauważyłam, żeby nawilżała. Nie wchodzi w załamania na ustach. Bardzo lubię używać jej do błyszczącego makijażu oka, bo matowe usta wprowadzają równowagę w makijażu. Lubię ją też przy minimalistycznym makijażu dziennym.


A Wam jak się podoba? Miałyście?

Buziaki! :*

11 komentarzy: