poniedziałek, 26 maja 2014

Motywacyjny poniedziałek (V)

Witam Was kochane bardzo serdecznie!
Przeczuwam w czerwcu jeszcze mniejszą frekwencję z moją obecnością na blogu niż teraz, ale z drugiej strony wiele produktów zaczęłam testować w tym miesiącu, więc kto wie, może właśnie pojawi się więcej recenzji. Niemniej jednak zbliżają się zaliczenia i sesja. Do tego w przyszłym tygodniu jadę na koncert i postaram Wam się zdać relację :)

Wracam do Was dzisiaj z tematem, który został przeze mnie bardzo zaniedbany, ponieważ bardzo dawno temu pojawił się ostatni post z serii Motywacyjny poniedziałek. Przyrzekam poprawę i najprawdopodobniej będą pojawiać się co jakieś 2 tygodnie, ponieważ chcę też opisywać mniej więcej to zmieniłam w tym czasie, a w ciągu tygodnia zbyt wiele nie można zmienić.  Zapraszam do czytania :)


Ostatnio staram się, żeby moje wydatki były racjonalne i inwestuję trochę w stroje do ćwiczeń. Muszę koniecznie zainwestować w spodenki, bo temperatura w tym pomieszczeniu mimo klimatyzacji (która notabene przestaje być wyczuwalna) jest nie do zniesienia. Nie lubię długich luźnych spodni ani nic w tym stylu, preferuję leginsy i lubię jak dół przylega mi do ciała, bo jeśli chodzi o koszulki to preferuję luźne rzeczy, dlatego właśnie chcę zakupić spodenki, w których nie ćwiczyłam od podstawówki.


W końcu mamy sezon na owoce i warzywa powoli. Wszystko już robi się tańsze. U mnie zazwyczaj pojawiają się truskawki, a jeśli chodzi o warzywa to szparagi. Pomijam oczywiści np. pomidory i rzodkiewki, które są u mnie zawsze.



Jeśli chodzi o ćwiczenia to skupiłam się głównie na tych tanecznych. Zazwyczaj chodziłam na zumbę, ostatnio na nowe zajęcia, czyli HI/LO BASIC oraz stepy. Teraz wracam do ćwiczeń w domu, mam zamiar robić przysiady oraz brzuszki, może nie w ilości 300 dziennie, bo moje kolana wysiądą, ale jakoś 100-150 jeszcze dokładnie nie wiem. Zamierzam też wrócić do treningów domowych z Mel B, przede wszystkim uda i brzuch. A na ten tydzień wybieram się na ABF, stepy oraz radiator i stretching. Niestety widzę po sobie, że jak nie ćwiczę wracam do punktu wyjścia. Nie żałuję sobie zachcianek przed okresem i w ogóle. Moje jedzenie jest bardzo rozregulowane. Niestety mam takie studia, że przychodzę sobie na godzinę 14 nie raz, więc te posiłki są stosunkowo późno. Do tego zaczęłam brać magnez, ponieważ od dawna towarzyszą mi niemiłosierne skurcze takie aż do płaczu czasami. Biorę go regularnie i jest lepiej.


Najgorszy wróg: OD JUTRA ZACZNĘ. Zazwyczaj to jutro nigdy nie następuje, w sensie nasza motywacja z każdym dniem maleje, a nam się coraz bardziej nie chce. Wiem, że bardzo zgeneralizowałam, ale tak zauważyłam w większości przypadków i to nie tylko jeśli chodzi o ćwiczenia. Dobre podejście i najważniejsze: To co masz zrobić jutro zrób dzisiaj.


Kocham arbuzy <3 Dają takie niesamowite uczucie orzeźwienia, no i przede wszystkim składają się w znacznej części z wody, a jak nie raz pisałam mam problem z regularnym piciem i niestety aplikacja Carbodroid mi nie pomaga.

A jak Wasze przygotowania do wakacji? Nie wiem jak Wy, ale u mnie nie skończą się ćwiczenia już przed wakacjami, zamierzam ćwiczyć dalej :)
Buziaki! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz