sobota, 9 marca 2013

Świeże zdzieranie.

Witajcie kochane! ;*
I znowu zaniedbałam bloga, nie wiem co się ze mną dzieje. Chyba po prostu mam kryzys i muszę odpocząć. Beznadziejne, pełne stresu przede mną dni, 19.03 mam już wstępną klasyfikację i zacznie się walka o oceny. Wstyd będzie mieć jakąś dwóję, ale jestem przygotowana na to, że z matematyki mnie to czeka. Całe życie miałam 5, a teraz 2. To akurat wina tylko i wyłącznie nauczycielki. Ważne żeby mnie dopuściła do matury, nic więcej mi nie trzeba. Żebym chociaż czuła się do niej przygotowana..

Dobra, przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych. Mam dzisiaj dla Was recenzję produktu, który bardzo długo czekał na swoją kolejkę ze względu na zapach. Mowa o peelingu solnym od Marizy.


Od producenta:
Peeling solny doskonale wygładza Twoje ciało, a aromat soczystych grejpfrutów odświeża, dodaje energii i poprawia nastrój. Preparat skutecznie oczyszcza, usuwa martw komórki naskórka oraz przyspiesza proces jego odnowy. Odżywczy olejek migdałowy oraz masło shea doskonale regenerują, nawilżają i uelastyczniają skórę, pozostawiając ją delikatnie natłuszczoną. Skóra staje się aksamitnie miękka i gładka w dotyku, o lekkim, świeżym zapachu.


Peeling znajduje się w tradycyjnym słoiczku, o bardzo ładnej szacie graficznej, która rzuca się w oczy. Dodatkowo opakowanie zabezpieczone jest sreberkiem.

Po otworzeniu czuć grejpfrutową won, ale w przeciwieństwie do kosmetyków, które Wam wcześniej opisywałam ta mnie nie urzekła. Zapach jest kwaskowy.



Sama konsystencja jest dość zbita, ale nie ma problemu z wyciągnięciem go z opakowania. Peeling napakowany jest wieloma ostrymi kryształkami soli, także dobrze radzi sobie z martwym naskórkiem. Tarcie jest dość mocne, jednak nie tak bardzo jak w przypadku peelingu szarlotkowego Farmony. Po użyciu zostawia na ciele tłustą powłoczkę, czego nie lubię, wolę gładką skórę, a potem nałożyć na nią balsam. Jednak nie ujmę mu tego, że skóra jest po nim przyjemnie miękka.Według mnie jest średnio wydajny, a zazwyczaj używam peelingu tylko na nogi i pośladki, rzadziej na całe ciało. Jak dla mnie jest to przeciętniaczek. Z powodu zapachu i tłustej warstwy nie zawita znowu w mojej łazience.

Skład: Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Shea Butter, Petrolatum, Vitis Vinifera Seed Oil, Paraffinum Liquidum, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Citral, Linalool Limonene, CI 47005.

Używałyście? Buziaki! ;*

7 komentarzy:

  1. Po Twojej recenzji nie kusi mnie ten produkt.
    Olej matematyczkę, liczy się wynik matury, a nie oceny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję kochana ;*
      niestety nie czuję się przygotowana tak jak powinnam.

      Usuń
  2. och nie lubię tłustej warstwy

    OdpowiedzUsuń
  3. nie uzywałam ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja za bardzo nawet nie mam dostępu do ich kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubiłam jego zapach, co do wydajności to faktycznie jest słaba :)

    OdpowiedzUsuń