Znowu po bardzo długiej przerwie od blogowania (znowu). Dzisiaj mam dla Was recenzję peelingu, który zamówiłam dość niedawno, ale myślę, że to nie jest produkt, który trzeba nie wiadomo jak długo stosować, mowa o peelingu Bomb Cosmetics, który wypatrzyłam u Pączka w pudrze :)
Od producenta:
Delikatny scrub do ust o zapachu egzotycznego drinka.
Naturalny peeling do ust na bazie nawilżającego masła shea ze złuszczającymi drobinkami cukru,
oraz dodatkiem odżywczej oliwy z oliwek.
Pozostawia usta nawilżone i jedwabiście gładkie.
Skład: Butyrospermum Parkii (masełko Shea), Silica, Aqua (woda), Camelina Sativa Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Oil, Aroma (Flavor), Tocopherol, Benzyl Alcohol.
Peeling jest zamknięty w pięknym, słodkim pojemniczku. Jeszcze jestem chyba na tym etapie, że bardzo podoba mi się taki design. Zapach jest bardzo przyjemny dla nosa, ale przebijają się przede wszystkim koksowe nuty. Konsystencja jest bardzo twarda i ciężko go trochę wydobyć ze słoiczka. Przydałaby się jakaś szpatułka, ale no cóż, jak się nie ma co się lubi etc.. Wydajność jest całkiem spora, używałam go kilka razy, a dalej jest go dużo. Kosztuje 15 zł na mintishop.pl
Peelingów do ust nie używam regularnie, zazwyczaj wtedy kiedy chcę nałożyć jakiś mocny kolor szminki i chcę mieć pewność, że jakieś skórki, które są moją zmorą, nie zostaną podkreślone. Peeling ma bardzo dużo drobinek cukru, który zapewniają bardzo przyjemny masaż dla ust, a przy okazji widzimy jak ładnie pozbywa się suchych skórek. Peeling zawsze wykonuję na sucho, by uzyskać lepszy efekt, a po zmyci dodatkowo nawilżam jeszcze usta, mimo, że zostawia je bardzo fajnie natłuszczone. Robi to co ma robić, nawet jeśli gdzieś dostanie Wam się do ust to nie ma obaw, bo całkiem dobrze smakuje. Nigdy nie piłam Pina Colady, więc nie wiem czy tak smakuje, ale nie jest zły. Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby go jeść, bo pewnie to mało zdrowe. Czy go polecam? I tak i nie. Tak, bo to szybki sposób na wypielęgnowanie ust. Nie, dlatego, że robiłam sobie peeling z cukru i oliwy, który dawał mi taki sam efekt, tylko mniej trzymał się na ustach i był trudniejszy w obsłudze.
Mam i jestem tym peelingiem rozczarowana, bo śmierdzi i pozostawia chemiczny posmak. O niebo lepszy jest peeling z Pat&Rub. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOuu :c Nic takiego nie zauważyłam, a co to Pat&Rub co nie przechodzę koło ich stanowiska to się nad nimi zastanawiam, ale cena mnie jakoś odstrasza.
UsuńMnie się podoba, chętnie bym go wypróbowała :) mam ochotę na jakiś peeling do ust ale nie wiem do końca jaki wybrać ;)
OdpowiedzUsuńja mam chęć zrobić własny peeling do ust, taki domowej roboty;)
OdpowiedzUsuńJak zrobisz to wstaw koniecznie post na blogu, z chęcią przeczytam :)
UsuńJestem pewna, że zapach przypadłby mi do gustu, ale w sumie nie widzę potrzeby kupowania peelingu do ust, jak na razie wystarcza mi taki domowej roboty:)
OdpowiedzUsuńPeeling oczywiscie ma minusy ale tez i zalety :) Najwazniejsze, ze swoje zadanie spelnia idealnie:) mysle, ze nie powinno porownywac sie go do scrubu pat&rub bo to zupelnie inny przedzial cenowy :)
OdpowiedzUsuń