środa, 3 września 2014

The Body Shop, malinowe masło do ciała.

Witajcie! :)
Ta pogoda to nam płata figle. Ostatnio było zimno i nieprzyjemnie, a dzisiaj jakby lato wróciło. Było tak ciepło, że ciężko mi to opisać, spokojnie ponad 20 stopnie. Fajnie byłoby jakby jak najdłużej utrzymała się taka ładna pogoda. 

Dzisiaj post powiewający jeszcze zapachem lata, ponieważ będzie dzisiaj o malinowym maśle do ciała, będą dzisiaj same ochy i achy.


Masło zostało zamknięte w typowym dla TBS opakowaniu, mi się one bardzo podobają, do tego kolorystyka bardzo mi odpowiada. Produktu jest 200 ml i kosztuje 69 zł, ja za nie zapłaciłam 39 zł, podczas letniej wyprzedaży.


Masło ma genialną konsystencję, która łatwo sunie po skórze, w dodatku bardzo szybko i przyjemnie je się wsmarowuje. Zostawia na skórze lekki film, który nie jest klejący ani uciążliwy, ale polecam go zostawić na noc do wchłonięcia, ponieważ już nie jest wyczuwalny na skórze. To trzeba przyznać temu produktowi, jak to pachnie! Po prostu cudownie, świeżo, czuć same maliny, takie prawdziwe nie żadne chemiczne. Cudo! Do tego nie ulatnia się tak od razu, rano lekko go jeszcze czuć, a jeśli chodzi o ręce to będziecie czuć malinę jeśli nawet umyjecie je, nie myślałam, że będzie się tak długo utrzymywał!


Działanie również jest świetne. 24 - godzinne nawilżenie jakie zapewnia nam producent w moim przypadku się sprawdza. Skóra jest nawilżona i gładka do tej pory jak się tak pogładziłam teraz po nogach, a minęło ok. 18 godzin kiedy go użyłam. Używam go faktycznie na całe ciało, bo na stopy również i tu efekt jest powalający! Tak gładkich stóp dawno nie miałam po żadnym produkcie. Nie podrażnił mi w żadnym przypadku skóry, na łagodzenie też nie ma co liczyć. Jest całkiem wydajny, ale na razie nie jest o tym do końca przekonana, jak znajdzie się w denku to wspomnę na ile mi starczył. Jedynym jego minusem jest wspomniana wcześniej cena no i dostępność, ponieważ akurat ta wersja wchodzi do sklepów na przełomie wiosny i lata, jesienią i zimą nie jest niestety dostępna ;c 


W składzie nie ma parafiny, a wiem, że dla niektórych z Was to ważne. Przez chwilę jak sprawdzałam skład to zastanawiałam się gdzie jest malina, ale w końcu już znalazłam. Produkt nie był przetestowany na zwierzętach (co ostatnio dla mnie bardzo ważne).

Osobiście bardzo polecam te masła, akurat ta wersja zdetronizowała mojego ulubieńca, czyli orzech brazylijski, będę szukała czegoś innego :)

A co Wy polecacie do pielęgnacji ciała? Macie jakiś swoich ulubieńców, perełki? Jestem ciekawa co sądzicie :)
Buziaki! :*

9 komentarzy:

  1. Pachnieć malinkowo fajna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie do jedzenia ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię masła TBS, najbardziej za te smakowite zapachy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię masła do ciała TBS. Mają piękne zapachy. Ostatnio mam fazę na malinowe kosmetyki, więc tym masełkiem bardzo mnie zainteresowałaś :) Miałam kiedyś czekoladowe masło z TBS, właściwości pielęgnacyjne miało świetne, ale zapach ciężki i po dłuższym czasie zaczął męczyć. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę w końcu wypróbować te masełka;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z TBS znam tylko balsamik do ust ale planuje sprobowac troszke wiecej :) zapach musi byc cudny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie się zastanawiam nad jakimś..

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham wszystko co z malinami związane :D .

    OdpowiedzUsuń