sobota, 10 listopada 2012

Bibułki matujące Marion

Witajcie! ;) Muszę Wam powiedzieć, że po smarowaniu Sudomaxem i pryskaniu wodą termalną Avene moja twarz wygląda o wiele lepiej! Chociaż przyznam, że dalej mnie trochę swędzi. Nigdy więcej żadnych maseczek Rival de Loop.
Niedawno pisałam Wam, że mam straszne problemy z wysuszoną twarzą. Nie mogę używać pudrów, bo podkreślają mi suche skórki. Dlatego postanowiłam zainwestować w bibułki matujące.


Jak dla mnie są świetną alternatywą zamaist pudru. Bardzo dobrze wchłaniają sebum. Nie dają efektu płaskiego matu. Do tego skóra na nosie może się troszkę świecić, ale wygląda to bardzo naturalnie. Puder dobrze utrzymuje się na skórze. Nie podkreśla suchych skórek! Co do długości działania to szału nie ma, skóra po 2-3 godzinach zaczyna się delikatnie świecić. Jednak po 3-4 godzinach wyglądam jak latarnia i muszę użyć kolejnej. Nie przeszkadza mi to w sumie, bo w szkole wolę sobie wyciągnąć taką bibułkę niż puder i się poprawiać. W opakowaniu jest ich 50, a kosztują ok. 10 zł. Jest to trochę drogo ze względu na to, że 50 takich bibułek starczy na ok. 2-3 tygodnie. A puder za 20 zł może starczyć na dłużej.
Wiem, że są jeszcze bibułki z Wibo, bo moja koleżanka miała. Są tańsze, co prawda bez pudru, ale go nie potrzebuję. Poszukam i się zaopatrzę. Polecam do codziennych poprawek, bo zajmują mało miejsca w torebce! ;)

A teraz uciekam, buziaki! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz